Trafiliśmy w miejsca, które pokochały nasze serca i rozumy (zdecydowanie mniej portfele).
Nie będę was zachęcać do odwiedzin Szwajcarii, bo cudownie jest (egoistycznie) mieć w jakiś sposób to miejsce dla siebie.
(Kiedy znajomi pytali nas, gdzie się wybieramy, odpowiedź zwykle ich zaskakiwała, bo dla większości Szwajcaria, to miejsce nie do końca typowo turystyczne. Ale, cóż. Nie jesteśmy typem “all inclusive” i jeśli wakacje, to właśnie tak.)
Pierwszych kilka dni, spędziliśmy w miejscowości ZERMATT. Bez samochodu, wśród ogromnej ilości narciarzy i z cudownych widokiem na jedną z najsłynniejszych gór Matterhorn. Ozłacający się szczyt przy wschodzie słońca, doskonale przygotowane szlaki i niezwykłe widoki ( i przepaści).
W drugiej części wylądowaliśmy u przyjaciół i w jednym z najpiękniejszych miejsc, świata – w naszym osobistym rankingu) (nawet jeśli jest tam wszędzie pod górę).
Oaza spokoju i cudowny widok który ma się codziennie? Zdecydowanie niektórzy mają pod tym względem lepiej niż inni (pokazywałam Wam kiedyś widok z naszego balkonu? … ouh)
Byliśmy jesienią, wczesną wiosną, pozostało lato i zima. A potem do nowa!
Żeby nikt nie marudził, że mało zdjęć, to trochę więcej można zobaczyć klikając poniższy link. (Comming home …. ładny tytuł, co?) Miłego oglądania :
Żeby zobaczyć film, trzeba tutaj kliknąć ->Szwajcaria 2015
A u Dominika znajdziecie trochę więcej i trochę inaczej
Szwajcaria według Dominika
Ps. Kto wie, może rzeczywiście znaleźliśmy tam swoje miejsce?