Mini plenery z dzieciakami trwają krótko. Ale w tym krótkim czasie, zwykle wysłuchuję opowieści o ukochanych księżniczkach (i bałwankach), wierszyków (tym razem np. o prosiaku) i piosenek. Poznaje ukochane zabawy (w kreta?) a także domowe historie i zwyczaje. Gdzieś pomiędzy naszymi opowieściami powstają zdjęcia. Z uśmiechem, z łaskotkami i żartami.
Zwykle są to minuty wypełnione śmiechem. Dokładnie tak samo było z Bereniką! Może z tą różnicą, że w te wszystkie energiczne, i roześmiane opowieści, wplotły się zdania o wizycie u profesora i czekającej ją operacji. Niestety poważnej i trudnej. Tutaj przeczytacie historię Bereniki. Jeśli chcecie pomóc, a możecie ro zrobić na wiele sposobów, w Bazarku dla Bereniki, została wystawiona aukcja, na której możecie wygrać podobną sesję fotograficzną dla Waszego malucha! Licytacja trwa!
Cudny warkoczyk stworzyła mama!!!
Letnie plenery są cudne! Już za nimi tęsknię! A to był typowy, wiejski plener. Nawet towarzyszyły nam odgłosy traktora …. I kury!
Za dodatki do sesji bardzo dziękuję Adzie i Dominice! (I waszym mamom i babciom, za trzymanie skarbów!)Berenika, dziewczynko! Nigdy nie przestawaj się uśmiechać! A takiej pogody ducha, trzeba życzyć wszystkim! Obdarowałabyś nią nie jednego dorosłego!
A ta piękna sukienka w odcieniach nieba została stworzona prze panią Ulę! Serdecznie dziękuję!