fbpx

Przy domowych sesjach z maluchami, czasem wszystkiego nie da się zaplanować. Ba! Często nawet niczego nie da się zaplanować. Ale komu ja tu mam coś tłumaczyć – pewnie, jeśli jesteś mamą która to czyta, to doskonale wiesz, o czym mówię. Nagle się okazuje, że najmłodszy model wstał po drzemce w złym humorze, koszulka ma krótki rękaw, którego on właśnie od kilku minut NIE LUBI, a ukochany banan, dokładnie teraz przestał smakować. Życie. Co prawda, przy okazji tej sesji, nic takiego się nie wydarzyło, bo modelka z tych zdjęć, jeszcze nie mówi i jeszcze nie marudzi 🙂 (nie, nie nie, nie próbuje Wam powiedzieć, że później to jest trudniej robić zdjęcia i realizować sesję. Później jest po prostu inaczej 🙂

Wracam do sesji – Nie wiem, kto miał większą przyjemność z tego przedpołudnia. No dobra. Wiem. Zdecydowanie ja. Chociaż jak widzicie, zapowiadało się na jedno wielkie spanie 🙂 Przynajmniej ja, ziewnęłam już z dwieście razy, przy samym przeglądaniu tego posta <3

Ale ale! Prawie nas ta mała panna nabrała. Znieczuliła tym ziewaniem i …. i już już leżała w łóżeczku …. już mama chodziła cichutko … już prawie szeptałyśmy …. a tu proszę! Taki uśmiech!

Uśmiech został, i na szczęście towarzyszył nam przez całe to urocze przedpołudnie!

Okej, były chwile powagi….

Ale, tak jak na wszystkich sesja lifestylowych w domu, to właśnie maluchy – a tutaj Zosia – decydują o tym, jak przebiega sesja. Są więc chwile na tulenie, uśmiechy, zabawy, wygłupy, małe-wielkie smuteczki, małe-wielkie dramaty, jedzenie i sen. Wszystko to, czego mały człowiek właśnie teraz potrzebuje i na co ma ochotę. Czasem próbujemy drobnych zabiegów psychologicznych, które szczególnie u kilku latków mają szanse na powiedzenie … ale ogólnie, szefem sesji domowej są najmłodsi. I ja się temu poddaję <3 A jak i mnie, i im wszystko pasuje … no to później mamy właśnie takie kadry. Doskonałe na pamiątkę.

    

Kasiu+Zosiu dziękuję za zaufanie <3

Pin It on Pinterest

Share This
error: