W tym roku omijam wszystkie miejsca w których na sesjach moglibyśmy spotkać innych ludzi. Dlatego najczęściej można mnie spotkać … w polach
Więc chyba nikt się nie dziwi, że jak wysyłam pinezki z adresem, to jest to właśnie pole. Chociaż w zasadzie, w to pole zabrała mnie ta dwójka.
Jeśli ktoś pyta, czy warto zrobić sesję narzeczeńską…. No wiadomo, że nie odpowiem, NIE 🙂 Kiedyś musiałam przekonywać do niej ludzi, ale na szczęście od jakiegoś czasu nie muszę tego robić. Bo ludzie, którzy do mnie przychodzą dobrze wiedzą, że w tej sesji nie chodzi tylko o te piękne zdjęcia. Chodzi też o super kontakt, który łapiemy po tym pierwszym spotkaniu.
Co prawda ja mam sesję narzeczeńską w pakiecie, ale jeśli masz tylko możliwość, żeby ją zrobić – nie zastanawiaj się dwa razy! Serio! W dniu ślubu przynajmniej o fotografii i fotografie/fotografce nie będziesz musiała myśleć, bo będziesz się czuła swobodnie! Trust me, I’m a professional
Więc, skoro już wiesz, że poszliśmy w pola i to oni mnie tam zabrali, to mogę Ci tylko powiedzieć, że pomimo tropikalnego odstraszacza na komary, pogryzły nas te dziady dosyć mocno. A byliśmy wypsikani i przygotowani na paskudy. Ale najwidoczniej musiały być bardzo wygłodniałe, że się tak na nas rzuciły.
Dobra, bo ja tu piszę o bąblach i komarach, jak by to było istotne. A przecież już o nich zapomnieliśmy. I o tych chmurach, które nam wisiały nad głowami też już zapomnieliśmy. Została pamięć o tej dziewczynie z ognistymi włosami i chłopaku w nią wpatrzonym.
Po uśmiechach chyba widzisz, że działo się na tej sesji dobrze. Po kilku latach fotografowania zakochanych ludzi, mam kilka swoich sposobów, żeby ich przed tym moim obiektywem (nie jednym obiektywie, żeby było jasne) rozluźnić. I nie muszę opowiadać sucharów. Chociaż i takie mi się zdarzają ;P Ale na szczęście tego na zdjęciach nie widać. Więc uf, mogę gadać. Chodzi przecież o efekt.
A teraz już nie przeszkadzam, i zostawiam Cię z kadrami z naszej polnej sesji narzeczeńskiej. I z Anią z Zielonego Wzgórza i zakochanym w niej chłopaku. / No musiałam to tak napisać, bo dokładnie tak mi się tutaj skojarzyli. Ale oczywiście, na zdjęciach Martyna i Kamil. Dzięki za tę sesję!
Tak, są takie sesje, na których po prostu latam 😉