Znajomi wspólnych znajomych. Spotkania, trochę bardziej “przy okazji”. Przelotne spojrzenia i uśmiechy. Aż zakręcona rzeczywistość wreszcie trochę “pchnęła ich do siebie”. A potem, pozostało już śniadanie. Pierwsze, wspólne, po którym zmieniło się wszystko. Kasia i Andrzej, zabrali mnie na spacer. Taki kilka kroków za domem. No, dobrze, zdecydowanie więcej niż kilka kroków, ale jednak za domem.
W miejsca swoich spacerów. W swoje miejsca. Absolutnie takie spacery uwielbiam najbardziej. A w tym małym lasku, trochę udało nam się nawet oszukać jesień. I zimno.
Jeśli takimi zdjęciami rozpoczynamy sesję …. Uhu! Tak dokładnie! Jest super!
Kasia i Andrzej, (absolutnie normalnie jak każda para na zdjęciach!), przed sesję byli lekko poddenerwowani i spięci. Ale wystarczyło mi ich zająć, poprosić o bycie blisko i cały zupełnie niepotrzebny stres, uleciał w przestrzeń. A oni mogli się skupić na sobie!
Z takich mniej pilnowanych sekretów, powiem wam, że ta dwójka jeszcze w tym roku powie sobie “TAK”. I my tam będziemy!
Zakochałam się w tym ich małym lasku! A te gałęzie jako tło? Idealne!
Kasia i Andrzej, nie dosyć, że tworzą przesympatyczną parę, to jeszcze należą do typu ludzi, z którymi chcecie przebywać. Z którymi chcecie żartować i rozmawiać o wszystkim. Których chcecie zaprosić na kawę, żeby poznać ich historię i plany na przyszłość. I z którymi chcecie wybrać się na ognisko. Nawet takie, którego nie udało się nam rozpalić 😉
Zobaczcie ich przepiękne uśmiechy!
Mam kilka ulubionych zdjęć z całej sesji. To należy do nich!
Wracając do domu, musieliśmy się zatrzymać w kilku miejscach, na kilka dodatkowych ujęć.
Kasiu+Andrzeju, jeszcze raz dziękuję za tę zimną sesję (chociaż mam nadzieję, że jednak tak strasznie nie zmarzliście)! To było takie nasze wspólne przygotowanie 😉