Opowiem Ci o pewnej dziewczynie, która często doprowadza mnie do szału. A mimo to, bardzo ją lubię.
Kilka faktów podstawowych na początek: nie wyobraża sobie dnia bez herbaty z cytryną, ciągle poszukuje idealnej fryzury, a od kiedy odkryła wędzone tofu musi się pilnować, żeby nie jeść go każdego dnia. Dawno temu zrozumiała, że jej serce jest tak pojemne, że nie musi wybierać między odwiecznym sporem: kot czy pies? I chociaż teraz poranki spędza na spacerach z kotem, w tym temacie nie powiedziała ostatniego słowa. Nie wie, czy lubi bardziej wschody czy zachody słońca, ale, tu też na szczęście nikt nie każe jej wybierać.
Miała 9 lat, kiedy zrozumiała, że książki zmieniają życie. I do tej pierwszej książki wróciła już milion razy, wylewając nad nią morza łez. Chyba się nie pogniewa, jeśli Ci powiem, że łatwo się wzrusza, i dużo się śmieje. Szybko wpada w zachwyt. A im jest starsza, tym bardziej rozczulają ją proste rzeczy. Docenia ciepłą kawę wypitą z widokiem na skubiące trawę sarny za oknem. Uśmiecha się do ludzi których mija na ulicy. Nawet jeśli spod maseczki teraz tego nie widać. I zwykle mało marudzi.
Powiem Ci w sekrecie, że chciałaby być minimalisktą. Ale do jej głównych wad mogę zaliczyć przywiązanie do rzeczy. Chociaż, trzeba jej przyznać, że nad tym pracuje. Ale półki z zeszytami i pisadłami Ci pewnie nigdy nie pokaże. Oh! Tak! Nie zostawiaj jej samej w sklepie papierniczym, bo straci fortunę! Dla jej dobra – pilnuj jej!
Aparat wzięła do ręki kiedy miała kilka lat. I wcale jej się dobrze nie kojarzył. To jest dłuższa historia, ale chyba teraz jest na nią dobry moment. Posłuchasz? To było dawno temu. Na rodzinnej wycieczce. Jako starsza, mądrzejsza, rozsądniejsza siostra mogła zrobić rodzinne zdjęcie. Miał to być wielki przywilej, którego wtedy nie doceniła. Jej młodszy brat stał na gigantycznym pniu. Kiedy się ma 6 lat to każdy pień jest gigantyczny, okej? I ona zrobiła zdjęcie! I już biegła, żeby się dostać na ten pień jako druga (co już samo w sobie bolało!) Ale „wycieczka” miała plan iść dalej. Bez zdjęcia. Bez zdjęcia z nią na tym pniu. I ta mała dziewczynka, została wtedy sama z tym wielkim rozgoryczeniem, smutkiem i łzami w oczami. I chociaż ta trauma trwała kilka minut, aż do budki z lodami, to jakiś drobny uraz w niej został. I nadaje się idealnie przy wywoływaniu wyrzutów sumienia u reszty rodziny.
Więc już wiesz, jak wyglądał ten jej pierwszy kontakt z aparatem. Chyba prawie pierwszy, bo z mglistych wspomnień, dziewczynka pamięta swojego dziadka, który z niezwykłą dbałością ustawiał parametry na aparacie i robił im zdjęcia. Chociaż najbardziej zapamiętała oglądanie slajdów. I swoją zimową stylizację w wieku 3 lat. Ale to już jest zupełnie inna historia.
Czas mijał, dziewczyna szukała pomysłu na siebie. Jeszcze na studiach pedagogicznych sięgnęła po aparat od dziadka. Włożyła do niego kliszę i poczuła, że wreszcie wie, co zrobić z rękami kiedy jest w grupie ludzi. Od tego czasu aparat już z nią został. Po drodze w tej przygodzie skończyła szkołę fotograficzną, i trafiła na najcudowniejsze warsztaty fotograficzne u niezwykłych Pieczko& Pietras.
W międzyczasie wydarzyły się wzloty i upadki. Ona nauczyła się, że nie wolno rozpamiętywać wszystkiego w nieskończoność, tylko wyciągnąć wnioski i ruszyć do przodu. Dzisiaj ta dziewczyna jest silniejsza niż myśli. I nie boi się powiedzieć, że każda sesja ją czegoś uczy. Czasem, przez ułamek sekundy przez głowę przelatują jej myśli, że żałuje, że nie wiedziała tego wszystkiego kilka lat temu. Ale najwidoczniej to teraz jest właściwy czas.
Dziewczyna rozgościła się na południu Polski i czas dzieli między dwa województwa: śląskie i małopolskie. W sekrecie Ci powiem, że zamiana betonowych bloków na widoki gór była jedną z najlepszych decyzji w jej życiu. I chociaż już nie płacze na widok tych saren za oknem, to często wpada w chwile zatrzymania i pozwala się otulić ciszy.
Prawie bym zapomniała, że ona uwielbia kolorowe skarpetki, prowadzenie bullet journala i fotografowanie ludzi. W słuchawkach zwykle gra jej jakaś muzyka. Ostatnio zapętla taylor swift albo toma odella. Jest absolutną domatorką i płacze na wszystkich filmach disney’a. Mam jeszcze kilka historii, ale niech pozostaną na inny czas. Ps. Jeśli myślisz, że znajdziesz z nią wspólny język -rozgość się i zostań na dłużej!
Ps. 2. A jeśli chcesz zobaczyć więc jej codzienności, wskocz na instagrama.
Fotografia ślubna Jastrzębie-Zdrój | Fotografia rodzinna Nowy Sącz | Sesje lifestyle Nowy Sącz | Fotograf rodzinny Jastrzębie-Zdrój | Podpowiedzi dla Pary Młodej
© Judyta Marcol Fotografia 2023 – wszelkie prawa zastrzeżone.