
Pamiętam z dzieciństwa, że zwykle w okresie świątecznym, kiedy czasu na beztroskę było trochę więcej, do łask wracały albumy. Wyciągano je zwykle z półek, do których małe dzieci nie miały dostępu. Układano na stole, by za chwilę co rusz dało się słyszeć, „a pamiętacie to?”, „Mamo to byłaś Ty?”, „a na tym zdjęciu to jest dziadek z kim?”, „a gdzie to było?”.
Wiem, że też to znasz. Pytania i rozmowy. Salwy śmiechu i dobrej zabawy przy przeglądaniu stylizacji z poprzednich lat. Zdziwienie na widok „nastoletniego” dziadka na motorze. Chwile później ktoś wyciera spływającą po policzku łezkę. I nawet nie za tym czasem, który już nie wróci. Ale za najbliższymi, których już nie ma.
Dlaczego warto drukować zdjęcia?
Bo to cudownie jest mieć coś namacalnego w dłoniach, a nie tylko pliki na komputerze. Zresztą, zapytajcie swoją babcię, na pewno potwierdzi! Bo wieczorową porą łatwiej wyciągnąć album i pokazać go najbliższym, niż spędzać czas przed komputerem w poszukiwaniu tego jednego konkretnego zdjęcia! Bo dzisiejsze fotoksiążki potrafią wyglądać jak dzieła sztuki. Bo zdjęcia w ramkach stanowią przepiękną dekorację w domu. Bo odbitki mają jakąś magiczną właściwość przetrwania, czego nie można powiedzieć o komputerowych dyskach. Bo materiały na albumach fotograficznych są niezwykle miłe w dotyku. Bo tak łatwiej wracać do wspomnień.
Pamiętam z dzieciństwa, że zwykle w okresie świątecznym, kiedy czasu na beztroskę było trochę więcej, do łask wracały albumy. Wyciągano je zwykle z półek, do których małe dzieci nie miały dostępu. Układano na stole, by za chwilę co rusz dało się słyszeć, “a pamiętacie to?”, “Mamo to byłaś ty?”, “a na tym zdjęciu to jest dziadek z kim?”, “a gdzie to było?”.
Wiem, że też to znasz. Pytania i rozmowy. Pokłady śmiechu i dobrej zabawy przy przeglądaniu stylizacji z poprzednich lat. Wspomnienia czasu, który już nie wróci.
Uwielbiam ten moment, kiedy Wasze odbitki są już pięknie zapakowane i gotowe do wysłania. Uwielbiam! Oczami wyobraźni już widzę ten moment, kiedy otwieracie pudełko i rozpakowujecie zdjęcia. Przeglądacie. Najpierw na szybko, od razu wszystkie. Po chwili jeszcze raz, i jeszcze raz. Żeby wybrać jeszcze te swoje najukochańsze. I tak raz, za razem.
Więc to jest moment który uwielbiam. Wtedy odkładam pudełko i … i pozostaje absolutny rozgardiasz, który po tym wszystkim trzeba posprzątać … jeśli śledzicie mnie na instagramie, to właśnie tam możecie zobaczyć ten backstage, którego nie pokazuję tutaj.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wpisami na blogu i jako pierwsza otrzymywać informacje o “bonusach” czekam na Ciebie z moim newsletterem.