Wedding styled photo shoot – czyli stylizowana sesja ślubna!
Nawet nie wiecie, jak miło napisać i podzielić się z wami tą sesją! Wreszcie!
Pomysł na nią latał mi po głowie od … w zasadzie bardzo dawna! (Zresztą, takich sesji w głowie, to mam niezliczoną ilość).
Więc, był pomysł. Kiełkował, ewoluował, aż wreszcie pojawił się ogólny zamysł. A później? A chwilę później pojawiły się problemy. Bo dobrymi chęciami nie da się wszystkiego załatwić. Zwłaszcza, że sezon ślubny jest w absolutnej pełni (tak wrzesień ma to RRRRRR w sobie). Więc nie każdy, o kim myślałam miał możliwości, żeby w tej sesji uczestniczyć. A sesję zrealizowaliśmy w pełni sezonu ślubnego i całkowicie własnymi siłami i kosztem (dziękuję Panowie i Panie). Udowadniamy tym samym, że chcieć, to móc. Że bez sztabu koordynatorów, można zrobić w zasadzie wszystko. I to wszystko jeszcze tak pięknie wygląda!
Wszystkie dziewczyny, które włożyły swój wysiłek w przygotowanie tej sesji – to był absolutnie wymarzony zespół. Pełen profesjonalizmu i świetnych pomysłów! Z bardzo małą ilością marudzenia, że jest ciepło! (Ah! Czekajcie, to ja chyba najbardziej marudziłam. Albo Anita? No dobra, ja!)
Kilka słów o samej sesji. Trafiłyśmy w absolutnie szalenie upalne popołudnie i przepiękne światło! Za miejsce posłużyły nam okolice pracowni Anity (bo pomimo najlepszych chęci, nie mieliśmy możliości i siły przetransportować daleko ciężki stół). Wymarzyłam sobie dosyć prosty zarys. Miało być naturalnie (bo to słowo oddaje całkowicie klimat, jaki chciałabym, żebyście wyczuwali na wszystkich moich zdjęciach), romantycznie, prawdziwie i w jakiś sposób dosyć prosto.
To, że najbliżej nam wszystkim jest do klimatów związanych z naturą, prostotą i w pewnym sensie rustykalnością (która od kilku sezonów panuje wśród trendów ślubnych – KU NASZEJ OGROMNEJ RADOŚCI!) mam nadzieję, że wiecie. Dlatego z wyborem dodatków i kolorów na sesję nie mieliśmy specjalnych problemów!
Zieleń, biel i szczypta koloru. Zgodnym chórem zadecydowaliśmy, że odcienie różu/maliny/cegły będą idealne. Tak więc kolor pojawił się w bukiecie (chociaż, przysięgam, bez kolorowych dodatków taki bukiet też wygląda obłędnie), wśród dodatków florystycznych na stole i w około tortu, na ustach Panny Młodej i .. i spodniach Pana Młodego!
W przypadku tej sesji, szalenie zależało mi na spójności. Dlatego, do współpracy, zaproszona została Marta, której zaproszenia ślubne zobaczyłam przez przypadek i … i przepadłam! Marcie spodobał się pomysł kolorów i dodatków. A nas, oczarowały cuda, które stworzyła specjalnie na naszą sesję!
Na sesji mieliśmy prawdziwe zaproszenia ślubne, z drogą dojazdową i prośbą o potwierdzenie swojej obecności. Było też menu ślubne, numeracja stolików, winietki i kilka dodatkowych drobiazgów!Zakochałam się tej kopercie – ręczne wykonanie Marty.
Patrzcie, jak Marta pięknie pokazała z jakich prezentów ucieszy się para młoda najbardziej. Stylowo, prosto i elegancko. Piękna alternatywa dla dziwnych wierszyków. Goście o ślubie powiadomieni, więc można rozpoczynać przygotowania do … no dobrze, do cudnego pleneru! Zaczynamy od dodatków! I po raz kolejny miałam możliwość fotografować przecudowną, koronkową (całą koronkową) sukienkę Martyny! (Salon ślubny Madonna z Krakowa)
Ja fotografowałam suknie, a o Pannę Młodą dbały dziewczyny. Najpierw Maczka – która stworzyła delikatne upięcie, i przyozdobiła je delikatnymi kwiatkami (popatrzcie, czy taka szczypta zieleni we włosach nie wygląda czasem lepiej niż jakieś duże odstające róże? Ja wiem, wiem, wiem… co kto woli!). Kiedy włosy Martyny były już gotowe, z narażeniem własnego zdrowia (głównie chodzi mi o nerwy), dotarła do nas Justyna, która stworzyła przepiękny makijaż! (W przyszłym tygodniu pojawi się na blogu materiał backstage’owy z całej sesji – i wtedy zobaczycie jak pracowałyśmy)
Za florystykę i wszystkie kwiatowe dodatki odpowiedzialna była Anita.
Przepiękne bukiety i dodatki Anity mam przyjemność fotografować dosyć często (co mnie absolutnie cieszy!). Jeśli poszukujecie florysty, który was wysłucha, doradzi i podpowie… zgłoście się do niej!
Uwielbiam, kiedy bukiet, albo pojedyncze kwiaty, towarzyszą mi w dniu ślubu podczas fotografowania dodatków. Kwiaty zawsze stanowią doskonałe tło dla wszystkich ślubnych drobiazgów.
Widzicie drewniane opakowanie na obrączki? To dzieło samej pary młodej! Better together? No pewno, że tak!
Martyna i Wojtek do swojego pierwszego mieszkania wymarzyli sobie ścianę z takich drewnianych plastrów. A żeby było szybciej (i taniej), postanowili zrobić je sami. I tak narodził się pomysł na AKADEMIĘ DREWNA. Zobaczcie, jak fajnie można te plastry wykorzystać, także na waszym ślubie!
Drewniany stół (jak Ci go dziewczyno zazdroszczę – gdyby ktoś miał podobny …. jestem chętna), talerze, bezowy tort i kwiaty. Wszystko przygotowane!Sukulenty – moja nowa miłość. Absolutna!
Numery stołów, menu – wszystko idealnie do siebie pasowało! Uwielbiam taką spójność!
Jeśli pamiętacie naszą poprzednią sesję (rustykalna sesja Kasi i Kacpra), to wiecie, że wtedy sama piekłam tort. Tym razem postanowiłam skorzystać z pomocy innych. Zamysł był nieco inny, ale zabrakło czasu na wykonanie i zamiast tradycyjnego tortu, na paterze znalazły się beziki (swoją drogą przedobre)
Dziewczyny! Jestem oczarowana, jak to wszystko pięknie wyszło!
Marta na sesję przyniosła także napisy – dekoracje. Przepiękna kaligrafia czaruje!Kiedy wszystko było gotowe, mogliśmy zaprosić tę cudowną dwójkę, na sesję. Ps. Na zdjęciach widzicie moją prawdziwą (lubię to słowo) Parę Młodą. Reportaż ślubny tej dwójki możecie zobaczyć TUTAJ, a ich sesję poślubną TUTAJ.
Zobaczcie, jak to wszystko pasuje. Koronkowa sukienka, kolorowe usta, i zielone dodatki we włosach. Swobodnie, trochę na luzie. Prosto i romantycznie. A do tego stylowo. No i Martyna wygląda jak milion dolarów!
W makijażach Justyny jestem zakochana od dawna! Ale ten mnie ciągle rozkłada na łopatki! A te usta?
Martyna pozowała jak modelka – tylko, że uśmiech miała prawdziwszy 😉 Wojtku, jeszcze raz dziękuję za cierpliwość, taszczenie wszystkich drewnianych dodatków i pozowanie! Nie wiem, czy Martyna ci zdążyła przekazać, ale mamy już wspólny plan na sesję za kilkadziesiąt lat!
W tym klimacie, nie mogłam sobie wyobrazić bardziej idealnej pary niż Oni! Dziękuję!
Wiem, że mi nie wypada … ale kadry też mi się podobają!
Na plastrach można napisać wszystko. Ale to motto było idealne!
EDYCJA
SESJA ZOSTAŁA OPUBLIKOWANA NA BOGU SWEETwedding.pl !!!
Mówiłam o obłędnym świetle? Obłędne!
SZCZEGÓŁY SESJI:
PARA MŁODA: MARTYNA+WOJTEK
FLORYSTYKA: ANITA DOMES-KOWALEWSKA, INSPIRACJA CENTRUM FLORYSTYCZNO-ŚLUBNE
MAKIJAŻ: JUSTYNA PAKUŁA, JP MAKE-UP ARTIST
FRYZURY: MACZKA JENCZ, MACZKOWE FRYZURY
DODATKI I ZAPROSZENIA: MARTA GALISZ-KASZA , JEMIOŁA PRACOWNIA ARTYSTYCZNA
DODATKI DREWNIANE (podstawka na tort, plastry drewna, pudełko na obrączki) – AKADEMIA DREWNA
FOTOGRAFIA: JUDYTA MARCOL, JUDYTA MARCOL FOTOGRAFIA
DODATKOWO ZNAJDZIECIE NAS NA:
INSTAGRAM MACZKOWE FRYZURY
INSTAGRAM KWIATY ANITY
INSTAGRAM MAKIJAŻE JUSTYNY
INSTAGRAM ZAPROSZENIA MARTY
INSTAGRAM FOTOGRAFIE JUDYTY
INSTAGRAM AKADEMII DREWNA – prowadzi Martyna
Serdeczne podziękowania wszystkim zaangażowanym w sesję. W pierwszej kolejności Parze Młodej i dziewczynom: Anicie, Justynie, Marcie, Maczce, Dominikowi i Pawłowi (już nie dziewczynom), stęsknionym w domu mężom i narzeczonym, oraz najmłodszemu potomkowi, za bycie bardzo grzecznym, i za wyrozumiałość pewnej babci, której nieco zaburzyliśmy urodziny. Dziękuję też Adzie, za udostępnienie dodatków na sesję, i mamie, która zgodziła się żebym mogła zabrać rodowe kryształy. Pierwszy raz w życiu, obiecywałam, że tego nie stłukę (o tym dlaczego kiedyś wam opowiem).
Dziękuję więc serdecznie i już się ogarniam z następną sesją. Ktoś zainteresowany, żeby do nas dołączyć? Piszcie na judytamarcol@gmail.com
Funkcja trackback/Funkcja pingback