Jedną z tych dziewczynek poznałam kiedy była “tyci tyci maleńka”, czyli kilka dni po urodzeniu, na sesji noworodkowej. Oh! Jak cudnie jest ich spotkać po czasie i móc dokumentować kolejny etap w ich życiu.
Jeśli oglądaliście jakieś moje sesje rodzinne, to wiecie, czego się na nich spodziewać: tulenie, bieganie, łaskotanie- to jest taki zestaw na dobry początek! Był więc chichot, wspólne zjedzenie jabłka, bańki, tańce i wszystko, co tylko można wymyślić, żeby dwie małe dziewczynki były zadowolone. Jeśli ktoś z Was oczekuje, że na sesji z dziećmi jest spokój … to powiem Wam tak: czasem się zdarza 🙂 Ale zwykle sesja z maluchami to pełnia wszystkich szaleństw, jakie jesteśmy w stanie wymyślić. Wszystko, co wymieniłam wyżej + milion innych pomysłów, które tworzą się same.
Więc jeśli oczekujecie, że nic nie trzeba na sesji robić, to .. no cóż, pewno są tacy fotografowie. Ja jednak zaserwuj Wam cały powyższy zestaw. I jeszcze wszystkie inne pomysły, które przyjdą nam wspólnie do głowy. Bo tak jak w przypadku każdej innej sesji, ja oddaję Wam swoje serce, ale na czas sesji, Wy oddajecie mi swoje pełne zaangażowanie.
A jeśli macie ochotę tylko na spacer? Wtedy podreptamy w stronę zachodzącego słońca. Nie ma sprawy.
Chcesz taką sesję? Czekam na wiadomość.