fbpx

Jeśli przeglądacie blogi foto­gra­ficzne, to zauwa­ży­cie, że foto­gra­fo­wie­/fo­to­grafki bar­dzo czę­sto piszą jak bar­dzo cie­szy ich praca. I ja w te zapew­nie­nia po pro­stu wie­rzę, bo dosko­nale wiem, o czym piszą! (Oczy­wi­ście, jak każda praca, tak i ta ma swoje gor­sze momenty, i ele­menty, któ­rych nie lubię, ale!). Cudow­nie jest robić coś, co się lubi. Bo towa­rzy­szę Wam w wyjąt­ko­wych chwi­lach. Foto­gra­fuję zarę­czyny, ślub, ocze­ki­wa­nie na maleń­stwo, czy te pierw­sze dni w powięk­szo­nym skła­dzie. Doce­niam bar­dzo, że mogę doświad­czać z Wami tego, co wyjąt­kowe. I że wła­śnie tak wygląda moja praca.

Każda sesja jest inna i nie­po­wta­rzalna. Ale w przy­padku sesji rodzin­nych, a szcze­gól­nie nowo­rod­ko­wych, wszystko nabiera dodat­ko­wego zna­cze­nia. Bo sesje rodzinne, to sesje w ryt­mie Waszych dzieci. Cza­sem jest wię­cej sza­lo­nych gonitw i sko­ków, cza­sem wię­cej spo­koju i czy­ta­nia bajek. W zależ­no­ści od wieku, humoru i moż­li­wo­ści (głównie dorosłych). Bardzo mi zależy, żeby naj­młodsi (choć nie tylko), zapa­mię­tali tę sesję jako dobrą zabawę z nową „cio­cią”.

Repor­taże z sesji nowo­rod­ko­wej dzielę na dwie grupy. W pierw­szej spo­ty­kam się z rodzi­cami i maleń­stwem. W dru­giej do tej ekipy dołą­cza star­sze rodzeń­stwo. Każda z tych sesji ma swoją dyna­mikę i rytm. Każda jest wyjąt­kowa i zatrzy­muje na dłu­gie, desz­czowe wie­czory chwile, które szybko mogą umknąć (jak np. chęć opieki, przewijania i ogólnego zainteresowanie nowym przybyszem

Na zdjęciach sesja rodzinna Bogusi+Adriana, starszej siostry Róży i maleńkiego Gustawa.

 

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wpisami na blogu i jako pierwsza otrzymywać informacje o “bonusach” czekam na Ciebie z moim newsletterem.

Pin It on Pinterest

Share This
error: