Mam nadzieję, że moje dziewczyny czują, że są dla mnie wyjątkowe. I u każdej jednej zostawiam kawałek mojego serducha. I to przy okazji każdego pojedynczego spotkania!
Więc do tej wyjątkowej, pierwszej, /a raczej “zerowej” edycji pikniku “POGADUCHY I PODUCHY” zaprosiłam moje panny młode.
Z ogromną ich częścią nasze drogi ciągle się przeplatają. A to na ślubach znajomych, a to na różnych imprezach czy przy okazji ich własnych sesji rodzinnych ?. Nie macie pojęcia, jak bardzo takie spotkania mnie nakręcają i radują to moje serduchu! A gdyby ktoś miał wątpliwości, jak bardzo, to spieszę wyjaśnić: szalenie, ogromnie i niesamowicie!
W ogóle, sama forma tego spotkania, zobaczenia dziewczyn i zamienienia chociaż tych kilku zdań, to było coś, co chodziło mi po głowie od dawna! (Chociaż mam olbrzymi niedosyt rozmów z Wami, i to jest jedna z tych nauczek na przyszłość).
Nie zliczę ile razy zmieniałyśmy termin tej sesji. Szczególnie, jeśli w pierwszą zmianę terminu wliczę rok 2018. W 2019r., w związku z przeprowadzką nie dałam rady ogarnąć się tak jak chciałam. Miałyśmy zrobić sesję na wiosnę. I znowu się nie udało, bo świat dopadł wirus. Letnie terminy zostały przerzucone na końcówkę sierpnia, bo jeszcze wcześniej nasz region wylądował w czerwonej strefie. Tak, że widzicie – ciągle pod górę. Na ostatniej prostce plany zmieniały już tylko burze i deszcze. Ale wreszcie się udało. Krócej niż planowałyśmy, bo pomimo zabezpieczeń tak nas gryzły komary, że już nie dałyśmy rady dłużej wytrzymać.Trochę inaczej niż miałam to w głowie, ale zrobiłam właśnie notatki na przyszły rok i już wiem, że wtedy będę mądrzejsza.
Na zdjęcia widać piękne drewniane dodatki, które znajdziecie u Martyny w Akademii Drewna, oraz tipi, które uszyła mi mama / moja osobista bohaterka!
Najmocniejsze uściski dla Korneli i Ali Magdy i Blanki Martyny i Ignasia , Martyny i Serafina Sandra i Mikołaja