Jak zawsze w takich chwilach mogę powiedzieć, że było warto! Chociaż braku snu, zimna (chociaż i tak pogoda była bardzo łaskawa!), i nocnego spaceru z czołówkami nie zaliczyłabym do sposobów na wymarzone rozpoczęcia weekendu. Chociaż z drugiej strony, rzeczywiście było to wyśmienite rozpoczęcie weekendu!
Ok. Nie będę kłamać, że uwielbiam te chwile, kiedy się fizycznie męczę i brakuje mi tchu. Że uwielbiam nie spać w nocy, a stawianie kroków na zamarzniętym śniegu (w dodatku po ciemku) sprawia mi niezwykłą przyjemność. O wyciągnięciu aparatu w takich warunkach nawet nie wspomnę! Że nie boli mnie biodro, kolano i że nie sapię …
Ok. Nie będę kłamać, że uwielbiam te chwile, kiedy się fizycznie męczę i brakuje mi tchu. Że uwielbiam nie spać w nocy, a stawianie kroków na zamarzniętym śniegu (w dodatku po ciemku) sprawia mi niezwykłą przyjemność. O wyciągnięciu aparatu w takich warunkach nawet nie wspomnę! Że nie boli mnie biodro, kolano i że nie sapię …
Ale po pokonaniu tego własnego “jej, no nie chce mi się”, po pokonaniu “analizowania”, człowiek po prostu idzie pod górę. I w zasadzie mógł by jeszcze iść, iść i iść … (I mam świadomość, że w przyszłym tygodniu właśnie tylko to będę robić!!!!) Ok. Było cudownie. A widok ze szczytu Ah! …. Miód-malina! Tatry o wschodzie słońca?
Ps. Kto z Was dostał muffinkę urodzinową o wschodzie słońca z widokiem na Tatry? Aga-jeszcze raz STO LAT!
I bonus, który wymaga słownego komentarza. Jesteśmy fatalni jako modele…. A może to jednak wina fotografa?