Oprócz wieży, katedry i kilku bardzo typowych miejsc, na naszej liście “TRZEBA ZOBACZYĆ” honorowe miejsce zajmował paryski targ staroci SAINT-OUEN
Bywamy na takich targach, gdzie tylko mamy możliwość. Z jednych wracamy z pustymi rękami (o zgrozo!!!) z kolejnych obwieszeni torebkami (pani fotograf) i aparatami (pan fotograf).
O tym targu wiedzieliśmy, że znajduje się na obrzeżach Paryża (XVIII dzielnica) i z założenia jest (bardzo) drogi. No i że jest najstarszym w Paryżu. I niesamowicie wart zwiedzenia!
Dominik wytargał mnie z łóżka o jakiejś bezczelnie wczesnej porze (chyba przed 8!!!!) i powiedział (tonem nie znoszącym sprzeciwu), że spać, to mogę w domu a tu jest Paryż i on się nie chce spóźnić (!!!!???) na targ …
Eh! Więc się nie spóźniliśmy. Nie byliśmy też pierwsi, ale tłumów udało się nam uniknąć!
Targ … ah … nie jeden! Cała przestrzeń podzielona jest na mniejsze części, bardziej wyspecjalizowane. Antyki, obrazy, stare książki, plakaty … i jak na każdym targu – wszelakie dziwności!
Pan fotograf, oczywiście zaginął na dłuższy czas w okolicach aparatów. W tym samym czasie, ja odkryłam OBCEGO …
Ja zakochałam się w ramkach na zdjęcia, latarenkach i dziwnej żyrafie!
A na ulicy znalazłam gwiazdki (czyli nie warto zadzierać nosa w górę, bo ciekawe rzeczy mogą być pod stopami)
Autoportret z gwiazdkami podoba mi się najbardziej =)