F E L I E T O N d o p o d u s z k i
Wyjątkowo czule się z Tobą żegnam tym razem. I już nie mogę się doczekać, aż znowu Cię zobaczę. Bo w zasadzie już tęsknię. Ledwo zawiało i chlusnęło kroplami deszczu. Ledwo ze strychu zniosłam żółtą kurtkę, i schowałam japonki. Ledwo do playlisty dodałam kilka wolniejszych kawałków. Już zatęskniłam.
Bo mi z Tobą było wyjątkowo dobrze. Bo się do Ciebie przyzwyczaiłam, a ja jestem z tych nudnych ludzi, którzy lubią przyzwyczajenia.
A ty byłeś dobry. Co nie przeszkodziło mi marudzić, ale sam rozumiesz, że czasem utrudniałeś najprostsze rzeczy przez te twoje upały. I chociaż mogłam przewidzieć, że i tak odejdziesz, bo przecież zawsze odchodzisz, znowu jestem zaskoczona, że to stało się tak szybko.
Za dużo miałam na głowie, żeby się tobą nacieszyć. Obiecuję poprawę za rok. Bo mam nadzieję, że się spotkamy.
Ale teraz Ci dziękuję.
Bo mi przypomniałeś, że mam piegi. Takie nieśmiałe. Schowane na co dzień za zmarszczkami przy oczach. Bo mi przypomniałeś (trochę boleśnie), że w trawie chowają się mrówki, a patrzenie w chmury jest luksusem, który na szczęście nic nie kosztuje.
Bo mi przypomniałeś, że chociaż jesteś co roku, wszystko zawsze jest inne.
Za to wszystko, co przelatuje pod powiekami, kiedy je zamykam.
Dziękuję, żeś było.
Tak wyjątkowe i tak niepowtarzalne. I takie pierwsze tu.
Do zobaczenia za chwilę, drogie Lato.