W zeszłym miesiącu, ten post o edycji zdjęć był tym, który najchętniej czytaliście. Rozumiem Was, ja też takie posty lubię przeglądać. Takie zerknięcie przez tylną furtkę. Bo od tej drugiej strony wszystko zwykle wygląda zupełnie inaczej, i zdecydowanie mniej uroczo. Albo tylko trochę mniej uroczo. Bo ta edycja, to najczęściej dodanie różu. ( To zdecydowanie bardziej róż i błyszczyk niż pełny makijaż w wykonaniu #maxineczki (I wiem, że ten żart zrozumieją tylko dziewczyny!))
Więc trochę różu, trochę błysku, i w zasadzie już.
W poprzednim wpisie, pokazywałam Wam edycję zdjęć z bardziej zimowych miesięcy. Teraz (nareszcie!) nastała cudna wiosna! Więc nastąpiła też drobna zmiana w samej edycji. Zresztą zobaczcie sami.
Jeśli trafiliście także na mojego posta o tym, jakim fotografem jestem, i co lubię, doskonale zdajecie sobie sprawę, że lubię wszystko, co proste i naturalne. No i jasne. Dokładnie tak samo jest z edycją zdjęć. Jasno, prosto i naturalnie. I z uśmiechem!
Całą sesję Kasi i Adriana, możecie zobaczyć tutaj.
Tak, tak, trochę kadruję i prostuję. Czasem robię też takie szaleństwa.
Prostowanie zdjęcia, zdarza mi się zdecydowanie częściej niż bym chciała. Tak. Chylę się ku upadkowi na lewą stronę. Najwidoczniej moja prawa ręka ma więcej siły przebicia. Może przez to, że właśnie jestem praworęczna. O tak. To wiele tłumaczy. A sesję Aliny i Pawła zobaczycie tutaj.
Czasami zmiany są bardziej widoczne i wydaje się, że na tym ostatnim zdjęciu, dzieje się sporo więcej niż na tych, które pokazałam Wam wcześniej. A prawda jest taka, że w zasadzie poza ociepleniem zdjęcia (czyli zmianą balansu bieli), dużo więcej nie zrobiłam. Okej, wyprostowałam też kadr. Żeby się nic więcej nie chwiało ku upadkowi.
*Pamiętajcie, wszystkie posty publikowane na blogu, to moje osobiste preferencje i przemyślenia. Możecie czuć inaczej. Mogą się Wam podobać zupełnie inne rzeczy. Możecie mieć całkowicie inny styl. I też jesteście super fajni!
Macie chwilkę czasu? Przeglądnijcie pozostałe wpisy z kategorii ŚLUBNA ŚRODA.