Bilans minionego weekendu jest dosyć karkołomny:
* 6 sesji dziecięcych z cudnymi małymi modelami!
* 1 sesja stylizowana ze wspaniałą ( i mega zdolną) parą młodą przygotowana przez kilka szałowych dziewczyn,
* 1 całkowicie unieruchomiony samochód (dosłownie z zablokowanymi kołami)
* minimum 60 ugryzień od komarów
* strategicznie podły ból pleców …
* kilkanaście godzin na świeżym powietrzu zaowocowało też opalonym trójkątem na plecach (Kto wymyślił takie dziwne koszulki? A kto wymyślił, żebym sobie sama taką jedną kupiła????)
Mimo wszystko zasypiałam wczoraj z olbrzymim uśmiechem na twarzy!
Wszystkim tym, którzy pracowali w ten weekend – uściski i serdeczności!
No i ciut cierpliwości, wszystkie zdjęcia już niedługo!