Narzeczeni nie mieli żadnego specjalnego miejsca na sesję. Jedyne kryteria, które miały być uwzględnione: cisza i natura, reszta była im obojętna.
Sesja odbyła się podczas szalonych upałów, i na dodatek z moją chorą nogą (zostałam ugryziona przez jakiegoś paskudnego robala i kuśtykająco wylądowałam na antybiotykach). Dlatego zaprosiłam ich w moje strony rodzinne ( i okolice pól dziadków).
Drzewa zapewniły cień, i wszyscy daliśmy radę oddychać.
Na początku sesji Agnieszka powiedziała mi, że z tym pozowaniem, to oni mogą mieć problem … Ok. A to jest jedno z pierwszych zdjęć jakie im zrobiłam, bez najmniejszego problemu!
Agnieszka wybrała na swoją sesję narzeczeńska przepiękną długą sukienkę w motylki! (Drogie dziewczyny, dopytałam, ma ją już drugi sezon w swojej szafie!)
Myślę, że Agnieszka i Damian skorzystali z mojego mini poradnika, “jak przygotować się do sesji”. Tak! Pasowaliście do siebie pod każdym względem!
Agnieszko, Damianie! Dziękuję za sesję! Mam nadzieję, że szybko zagoiliście rany po komarach (niestety gryzły paskudy!), z sesji będziecie mieć pamiątkę nie tylko dobrej zabawy, ale i zdjęć, a na ślubie będziecie się bawić BARDZIEJ NIŻ CUDOWNIE!
Wszystkiego dobrego!
